wtorek, 2 września 2014

Rozdział 10

Rozdział 10 "Facilis descensus Averno"

GOMENE ZA TAK DŁUGĄ PRZERWĘ! Jak się już tłumaczyłam to przez brak weny :'(

*Perspektywa Rossa*
Siedziałem sobie u siebie w pokoju i grałem w grę, która nazywała się "Robot Unicorns Attack 2" [nie pytajcie wciągnęło mnie XD ~ od aut.], ściągnąłem ją sobie na telefon i nie mogę przestać w nią grać. Rik w pewnym momencie spojrzał na ekran mojego smartfona. - Gościu rozumiem, że lubisz różowy i jednorożce, ale to już przesada. - Rzekł.
- Wcale nie lubię jednorożców. Po prostu ta gra wciąga. Sam sobie w nią zagraj! - Odparłem i dałem mu urządzenie.
- No okej... - Po 30 minutach nadal nie odzyskałem swojego sprzętu.
- Rikeeeeer... - Marudziłem.
- Cicho pobijam rekord! - Oznajmił i znów się odciął. "Jak mi zaraz tego nie odda to mu walnę z poduszki." Po 5-ciu kolejnych minutach jak pomyślałem, tak zrobiłem. Starszy się spojrzał na mnie z mordem w oczach.
- Oddawaj ten telefon! - Krzyknąłem i się na niego rzuciłem. Nagle poczułem narastającą złość w całym moim ciele, ale w sumie wkurzać się o taką głupotę? Nie, powód był inny, tylko jeszcze nie wiedziałem jaki. Po kilku chwilach Rik przyszpilił mnie do ściany.
- Ross co Ci jest? - Zapytał zdziwiony. Miał teraz całe włosy rozczochrane, w tym momencie do pokoju weszła Ness'a.
- Ups. Chyba wam przeszkadzam. - Zaśmiała się.
- Ha, ha. Uśmiałem się. - Odparł ironicznie. - Pomóż mi z nim bo zaraz po nóż sięgnie i mnie zabije. - Dodał po chwili.
- Lecz się człowieku. - Rzekłem jeszcze bardziej zły. Jak mógł pomyśleć, że coś bym mu zrobił? Idiota. Rzucił mną... nie rzucił to za mocne określenie. Położył mnie na łóżku i zastanawiał się co by tu zrobić.
- Ross co Ci odwaliło. Wkurzyłeś się tak o tą grę?
- Nie. - Powiedziałem krótko.
- To o co chodzi?
- Nie wiem. - W tym momencie bardzo posmutniałem. "Kurwa, to nie było normalne, gorzej niż kobieta w ciąży czy podczas okresu. Co mi jest?" Pomyślałem.
- Uhm. Może dostał miesiączki? - Zażartowała Nessa. Rik spiorunował ją wzrokiem.
- Nie czas na złośliwe żarty Van. Musimy odkryć o co chodzi. Trzeba będzie wezwać Cichych Braci. - Brunetka wyszła z pokoju
- Co to Cisi Bracia? - Spytałem, nadal miałem doła.
- Uhm... jakby Ci to wytłumaczyć. To są Nocni Łowcy, którzy oddali się w pełni studiowaniu dawnych nauk i pilnowaniu Darów Anioła. Na całej skórze mają narysowane Znaki. Są przeważnie łysi, z zaszytymi ustami i chodzą w szatach o kolorze pergaminu.
- Brat Enoch będzie tu za godzinę. - Oznajmiła i usiadła obok Rika, który siedział od dobrej chwili na fotelu. Po 60 minutach do pokoju wszedł jakiś typ, z szatą aż do podłogi i zasłoniętą twarzą.
- Witaj Bracie Enochu. - Odezwał się Riker. Ten jednak nic nie odpowiedział. - Nie wiemy co się dzieje z moim bratem Rossem, ostatnio ma jakieś dziwne huśtawki nastroju. Spodziewamy się najgorszego, jednak zanim coś powiemy chcemy poznać opinię specjalistów. - Rzekł starszy, ale ten znów milczał i podszedł do mnie, jeśli on w ogóle chodzi. Nie było słychać żadnych jego kroków...
- Witaj Rossie Lynchu. Jestem tu, aby Ci pomóc.* - Odezwał się, ale... w mojej głowie? Co to za czary? - Zajrzę teraz do twojej głowy, ale musi być ona otwarta dla mnie. Zgodzisz się na to, abym mógł poznać twoją przeszłość? Muszę wiedzieć co mogło spowodować tą zmianę. - Kiwnąłem tylko głową. - Musisz zamknąć oczy i się skupić. - Oznajmił, a ja zrobiłem to o co prosił. Poczułem przeszywający ból w mojej głowie, jakby ktoś otworzył mi czaszkę i dokładnie badał co mam w środku. Uczucie to sparaliżowało moje ciało, krzyknąłem z bólu, który odczuwałem, był nie do zniesienia. W końcu się skończyło, a ja bałem się otworzyć oczy. Cząstka tego uczucia dalej mi towarzyszyła. Lekko rozchyliłem powieki i skuliłem się na łóżku. Po chwili zobaczyłem zmartwionego Rikera, który siedział obok mnie.
- Spokojnie to już koniec. - Oznajmił tylko, a ja odczułem coś na wzór ulgi.
- Nie wykryłem nic w jego ciele, ani duszy. Jest czysty jak łza, choć nie miałem dostępu do niektórych części jego umysłu, gdyż coś mnie blokowało. Gdybym spróbował tą blokadę otworzyć prawdopodobnie Ross odczułby taki ból, że nigdy więcej nie wyszedłby z pokoju, do tego natłok wspomnień, które by otrzymał byłyby zbyt ciężkie do przetrawienia w tak krótkiej chwili. Mógłbym zupełnie wyniszczyć go od środka i złamać go. Niestety nie pomogę wam i boję się, że inni Cisi Bracia również niewiele zdziałają. - Odparł. Po minach reszty stwierdziłem, że Brat Enoch przemówił również do nich. Przeraziłem się na tą wieść, już teraz byłem przestraszony, ale to... ugh. Co mi się stało? Normalnie pewnie bym się tak nie zachowywał. - Jednego możecie być pewni. Przyczyna tego wszystkiego nie pochodzi ze Świata Cieni. Żegnajcie Nefilim. - Oznajmił i poszedł sobie.
- Co to znaczyło? - Spytałem ciągle trochę przestraszony.
- Że twoja przypadłość jest... ludzka. - Powiedział Riker.

*Perspektywa Rocky'ego*
Przechodziłem korytarzem i szedłem w stronę kuchni. Kiedy byłem blisko coś stamtąd poczułem, coś... pięknego. Wszedłem tam i co ujrzałem? Veronica gotowała jakieś przepyszne danie. Od razu miałem minę typu "*^*" i podszedłem bliżej miejsca gdzie dziewczyna czarowała. - Ohayou! - Rzekła, gdy usłyszała moje kroki.
- O... co? - Zdziwiłem się.
- "Ohayou" po Japońsku "Cześć" tradycyjne przywitanie w Japonii dla ludzi...
- Nie wtajemniczaj mnie w całą historię tego kraju, chciałem tylko znać tłumaczenie. - Uśmiechnąłem się.
- Jak chcesz, ale wiedz, że Japonia to piękny kraj i ma niesamowitą kulturę.
- Uhm. Pewnie tak, jednak nie sądzę, abym mógł zapamiętać to wszystko. - Zaśmiałem się lekko. - Czoo gotujesz? - Zapytałem.
- Hmm... jakby ci to wyjaśnić, abyś zrozumiał. Długi makaron z sosem podobnym do pomidorowego.
- Sphagetti z sosem Bolonese? - Zapytałem dla pewności.
- Jak ty to robisz? - Zdziwiła się.
- Ale co?
- Kumasz najtrudniejsze rzeczy, ale tych prostych nie rozumiesz.
- Na przykład jakich? - Spytałem.
- Na przykład takich, że mam chłopaka.
- Nie przyszło Ci do głowy, że może nie chcę dopuszczać tego do świadomości?
- Dlaczego tak Ci na mnie zależy, nawet mnie nie znasz.
- Ale z każdym dniem poznaję Cię coraz bardziej i z dnia na dzień zakochuję się w tobie mocniej. - I wtedy ją zatkało, czułem to i widziałem po wyrazie jej twarzy. - Zresztą nieważne, nie powinienem Ci tego mówić. Przepraszam. - Odparłem i westchnąłem głośno, udałem się do innego pomieszczenia. W sumie już nawet nie wiedziałem gdzie idę. Nagle trafiłem do zakątka, którego nie znałem wcześniej. Otworzyłem drzwi, które się tam znajdowały i ujrzałem... pokój z instrumentami. Wszedłem do środka i zacząłem się rozglądać, było tu wszystko. Gitara elektryczna, akustyczna, basowa, perkusja, pianino, fortepian, skrzypce. Ósmy Cud Świata dla muzyka, ucieszyłem się jak dziecko, wziąłem jedną gitarę i zacząłem na niej przygrywać melodyjkę do piosenki "Heart Made Up On You". Po kilku minutach wreszcie skończyłem.
- Fajna jest. Macie do niej jakiś tekst? - Odezwała się dziewczyna, która musiała tu stać długo, od razu poznałem jej głos.
- Ross i Riker nad tym pracują. - Odparłem spokojnie. - Chociaż ja mam już kilka pierwszych wersów. "You said what you said, when words are knives it's hard not to forget, but something in my head wouldn't reset"
- Ciekawy tekst. - Powiedziała.
- Uhm. - Mruknąłem cicho i przygrywałem lekko na gitarze.
- Rocky... przepraszam, ale nie mogę inaczej postąpić.
- "Facilis Descensus Averno" - Zacytowałem. - "Łatwe jest zejście do piekła". Uważasz, że jeśli zdradzisz Noah'a to postąpisz źle, jednak czy nie gorsze jest bycie z kimś kogo się nie kocha?
- Kocham go...
- Jednak nie tak jak powinnaś. Nie wiem czy on czuje do Ciebie coś więcej, nie potrafię tego określić, jednak wiem jedno, że ty nie czujesz do niego nic poza miłością braterską. Kochasz go jak brata.
- Skąd możesz to wiedzieć? - Spojrzałem na brunetkę. - Skąd możesz wiedzieć jaka jestem i jakim uczuciem kogoś darzę. - Odłożyłem instrument.
- Bo mimo tego, że starasz się to głęboko ukryć w sobie to i tak jedna cząstka Ciebie pokazuje to i chce się uwolnić od twoich kłamstw, które wmawiasz nie tylko nam, ale też i sobie. - Odparłem i spojrzałem jej głęboko w oczy, widziałem w nich prawdę, jak zawsze. Była dla mnie niczym otwarta księga mimo, że znałem ją kilka tygodni. Patrzyłem w jej oczy i starałem się zrozumieć co powoduje jej zachowanie. Jednak po chwili odwróciłem wzrok i znów grałem melodię do nowej piosenki naszego zespołu, już skonczonej o tytule "Stay With Me" w końcu zacząłem śpiewać pierwszą zwrotkę.
- Rocky! Chodź tu! W trybie natychmiastowym!! - Usłyszałem krzyk z odległej części Instytutu, pokoju Rossa i Rikera. Sam głos należał do starszego. Odłożyłem, więc gitarę i ruszyłem w stronę drzwi.
- Wrócimy do tej rozmowy. - Rzekłem i zostawiłem dziewczynę samą w pomieszczeniu...

*Perspektywa Delly*
Obudziłam się i delikatnie otworzyłam oczy, pierwsze co ujrzałam to Ell, do którego się przytulałam, a następnie otrząsnęłam się i wrzasnęłam chyba na cały Instytut. - Delly co jest?! - Krzyknął zmartwiony szatyn.
- Jak ty się tu znalazłeś? - Zapytałam
- No wiesz... mama i tata bardzo się kochali...
- Chodzi mi, że tu. W moim łóżku.
- Aha. Uhm. Nie pamiętasz? Śnił Ci się koszmar i krzyczałaś przez sen. Kiedy się lekko obudziłaś chciałaś żebym z tobą spał. Potem usnęłaś jak małe dziecko i już więcej zły sen Ci się nie przyśnił. Patrz jaki ja kochany. - Uśmiechnął się za co oberwał poduszką. - Ej no co. - Zaśmiał się lekko i odebrał mi mojego pierzastego przyjaciela. - Nie ma okładania mnie poduchami. W ogóle jak się spało?
- W sumie... dobrze, a Panu? - Oznajmiłam.
- Niesamowicie. - Odparł z uśmiechem.
- Tak? A to dlaczego? Czyżby coś ci się przyśniło? - Cień wahania przemknął po jego twarzy, jednak zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Ktoś mi się przyśnił. Osoba, którą bardzo kocham. - Odparł wymijająco.
- Uhm, aha. Spoko. - Wyraźnie posmutniałam, ciekawe kto to był. Z tym muszę się udać do Rikera. - Zaraz wrócę. - Uśmiechnęłam się chytrze i udałam się do pokoju brata. Wszystko tam było jak gdyby nigdy nic. - Braciszku kochany.
- Hmm? - Mruknął najstarszy widocznie o czymś myślał.
- Wiesz może czy jest specjalna runa żeby czytać komuś w myślach?
- Uhm... zastanówmy się. Nie... nie ma takiego znaku, jednak po co Ci to?
- Muszę od kogoś coś wyciągnąć.
- Skoro tak. Jest pewna runa, której można do tego użyć. Znak perswazji, powinien być w Szarej Księdze. - Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i udałam się do biblioteki. "Oj Ell'uś, jeszcze nie wiem kto to, ale się dowiem..." Pomyślałam, zabrzmiało to jak jakieś typowe yandere** czytałam trochę mang Very i wiem mniej więcej co to.
______________________________
* -
Słowa wypowiadane kursywą są tymi no... słowami wypowiadane w głowach bohaterów C:
** - Yandere - osoba z pozoru miła, słodka i wgl fhuj nic tylko kochać!!! *W* A z miłości potrafi zabić z zimną krwią ^_^
Tak więc i oto dodaję ten jakże beznadziejny rozdział! Miał on być dłuższy, ale wena mnie opuściła pod koniec ;---; no nicz. Do napisania gołąbeczki, ja jeszcze nwm kiedy dodam rozdział, bo teraz nie będę mieć kompa [choć brat jutro podjedzie po komputer i bd ok ^^ ale nwm czy da mi wgl posiedzieć XD] więc ten tego. Do napisania! :*