wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 9

Rozdział 9 "Dobranoc wszystkim!"

Perspektywa Rydel
Rocky wbił do mojego pokoju. - Siostra wiesz jak ja Cię kocham? - Spytał.
- Czego chcesz braciszku? - Odpowiedziałam mu tym samym.
- Zamień się pokojami. - Co? Miałabym mieszkać z Ellingtonem?
- A co na to Vera? - Odwróciłam się do niej i błagalnym wzrokiem patrzyłam, aby się nie zgodziła.
- Mi to nie przeszkadza. - Rzekła z chytrym uśmieszkiem.
- Wredna jesteś. - Powiedziałam, ale ją przytuliłam. - Dobranoc wszystkim! - Po tych słowach oddaliłam się wreszcie, słyszałam tylko jak mówią mi krótkie "dobranoc" i już potem cisza. Bardzo podejrzana cisza... czemu ja nigdy nie znajdę sobie chłopaka? Może oswoję sobie jakieś dzikie zwierze, będzie mnie broniło przed tymi gamoniami. Weszłam wreszcie do pokoju moich braci i ujrzałam tam, o dziwo porządek. - Huragan tu przeszedł? - Zapytałam zdziwiona, Ell uniósł głowę znad gazety i spojrzał wokół.
- Może, a co nie podoba Ci się? - Uśmiechnął się lekko.
- Zaraz... ty czytasz? To ty jednak umiesz czytać! Kurde wiszę Rockyemu 5$... - Zaśmiał się.
- Ej! - Powiedział po chwili ciszy i tym razem to ja się zaśmiałam, podeszłam do jego łóżka i poczochrałam mu włosy, oraz ułożyłam się obok niego. On objął mnie ramieniem.
- Zdecydowanie za dużo jak na jeden dzień. - Oznajmiłam i delikatnie zamknęłam oczy. Wtulona w niego zasnęłam pod wieczór. Pora w tym lesie była naprawdę łudząca, jak wyszliśmy z niego była dopiero 18.
Zbliżała się noc, więc poszłam do łazienki, już ustaliliśmy z Ell'em kolejność. W sumie on nie miał nic do gadania po prostu ja idę pierwsza i koniec. Kiedy już wyszłam to on szybko wbiegł jakby go Demon gonił, zachichotałam lekko. Biedaczek, będzie miał szansę tylko rano, bo ja lubię spać do późna. Wskoczyłam pod pierzynę i ułożyłam się do snu. Byłam przyzwyczajona do hałasu kiedy zasypiam, bo chłopacy lubili buszować do rana, nawet jak następnego dnia mieliśmy koncerty, ale oni dawali sobie radę... zaraz, zaraz. - Ell do mnie! Już! - Wrzasnęłam na cały Instytut, a on wybiegł jakby miało się palić. Był bez odzienia, jedyne co go zakrywało to ręcznik owinięty wokół pasa i drugi na włosach. Miał co pokazać, jego klata nie była najgorsza, ale nie teraz o tym.
- Rany kobieto co jest? - Zapytał.
- Koncert, który mamy za tydzień. Ktoś o nim pomyślał? Musimy się przygotować, od jutra oznajmiam stan prób na występ. Przekaż reszcie. - Kiwnął głową i wrócił do łazienki, po 10 minutach wyszedł już ubrany i też poszedł do swojego łóżka, które było blisko mojego, oddzielało nas tylko biurko nocne, co prawda te wyra były też normalnie na dwie osoby, a gdyby je połączyć zmieściłaby się tu pewnie większość naszej rodzinki, więc nie rozumiem trochę tego. Zawsze byłam przyzwyczajona, że zasypiam w swoim różowym królestwie w hałasie, albo u mnie w objęciach Ella. Często spaliśmy razem i nikomu to nie przeszkadzało, bo wiedzieli, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. I tak miało zostać, na zawsze. Zamknęłam oczy, ale sen nie przychodził. Dalej byłam zmęczona tym wszystkim. Jestem Nefilim, cała moja rodzina jest, szkoli mnie mój własny brat, a ten młodszy niedawno wyszedł nie wiadomo gdzie i myślał, że ja się martwić nie będę czy co? Patrzyłam się na ten sufit i za Chiny nie mogłam zasnąć. - Ell wiesz jak ja Cię bardzo, bardzo kocham? - Powiedziałam przesłodzonym głosem.
- No chodź tu. - Rzekł z uśmiechem, a ja się wbiłam pod jego pierzynkę i wtuliłam w niego.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Na zawsze. - Powiedziałam i wreszcie sen przyszedł. Powoli odpłynęłam, nie słyszałam już co do mnie mówi. - Mhm. - Odparłam cicho i w końcu usnęłam.
Obudziłam się w ciepłych objęciach Ell'a, który jeszcze spał. Spojrzałam na niego, włosy miał rozczochrane, które układały się w artystyczny nieład, nagle poczułam jak powoli się budzi. Nie wiedziałam czemu, ale udałam, że nadal śpię. Poczułam jak brunet się uśmiecha i całuje mnie w czoło. Nic jednak nie powiedział, tylko udał się do innego pomieszczenia, zapewne łazienki. Po 10 minutach wrócił i znów ułożył się obok mnie i objął ramieniem. Wtuliłam się w niego i zaciągnęłam zapachem jego perfum.

*Perspektywa Veronici*
Obudziłam się dość późno, na łóżku obok leżał Rocky, po chwili sobie przypomniałam co się wczoraj działo. Postanowiłam, więc poszukać sobie zajęcia i wtedy wpadłam na pomysł! Zabrałam ze sobą kilka nieprzeczytanych mang i laptopa. Pierw odpaliłam kilka stronek i sprawdziłam jakieś anime, jakie mogłabym obejrzeć. Naruto całe widziałam, Bleach też, Fairy Tail, Shingeki no Kyojin, Ao No Exorcist... "Ja już wszystko oglądałam?" Spojrzałam do pewnego dokumentu na kompie i ogarnęłam jeden tytuł. Kuroko No Basket... postanowiłam włączyć to. Po 3 godzinach oglądania bez przerwy Rocky się obudził. - O hej. - Przywitałam się z nim nie odrywając wzroku od ekranu. To anime było zajebiste! Spodobało mi się od pierwszego odcinka a Kurokoś był słodki.
- Siema. Co oglądasz? - Zapytał.
- Wiesz co to anime? - Spojrzałam na niego, po jego minie zorientowałam się, że nie kuma. - No cóż... to jest... Serial animowany, który pochodzi z Japonii. - Kiwnął głową ze zrozumieniem.
- Czyli bajka? - Znów zadał pytanie, a we mnie się zagotowało. Delikatnie odstawiłam laptop, z zatrzymanym Kuroko No Basket, na biurko.
- Ja Ci dam bajkę! - Wrzasnęłam i się na niego rzuciłam, ten przerażony nic nie zdążył zrobić. Leżałam na nim i okładałam go poduszką, a ten się śmiał. - Oj nie będzie Ci do śmiechu... - Warknęłam i z niego zeszłam. Postanowiłam się do niego już nie odezwać póki nie przeprosi, znów włączyłam sobie anime i zagłębiłam się w fabule. Nie lubiłam Kise i Aomine, jakoś mi się nie spodobali.
- Hej Vera. - Odezwał się po chwili ciszy, ale ja milczałam. Oglądałam na słuchawkach, podgłośniłam tak, że go nie słyszałam. Mówił coś, ale do mnie te słowa nie docierały. Nagle poczułam dziwne uczucie w okolicach żeber. Ten debil zaczął mnie łaskotać, mimowolnie zaczęłam się śmiać. Odstawiłam znów komputer i wyjęłam słuchawki. - Odezwiesz się do mnie? - Spytał z chytrym uśmiechem.
- Nawet... hahaha... o tym... hahahahaha.... nie myśl. - Odparłam przez śmiech.
- O no cóż w takim razie, nie przestanę. - Kontynuował swoją czynność.
- No... no dobra! - Krzyknęłam, łapiąc oddech, a ten przestał. Trzepnęłam go poduchą tak mocno, że spadł z łóżka, ale w ostatniej chwili brunet złapał się mojej nogi przez co spadłam razem z nim. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. - Ty debilu. - Oznajmiłam cały czas się śmiejąc.
- Ja? To ty mnie zrzuciłaś. - Powiedział.
- Tak zwal na mnie. - Odparłam kiedy już się trochę uspokoiliśmy.
- No, a czemu nie? - Chciałam mu coś odpowiedzieć, ale jak spojrzałam mu w oczy to utonęłam, a jego oddech, który mieszał się z moim dodatkowo otępiał moje zmysły. "Hej stop! Masz chłopaka!" Odezwał się głos w mojej głowie, mimowolnie zeszłam z mojego przyjaciela i pomogłam mu wstać. Wzrok miałam spuszczony i byłam cała czerwona.
- Przepraszam. - Rzekł tylko i wyszedł ode mnie, a ja zostałam tu sama. Opadłam bezwładnie na łóżko, na szczęście poduszka leżała tam gdzie miała upaść mi głowa, bo materac był strasznie twardy.
___________________________________
Oto i już jest 9 rozdział, który jest... taką odskocznią od problemów naszych bohaterów. To znaczy nie, Rocky dalej ma problemy, ale on się nie liczy xDD dobra nieważne. Dodaję ten oto 9 i zabieram się za 10! ^_^

4 komentarze:

  1. to było świetne :) szkoda tylko że takie krótkie ;c ale pisz więcej i częściej..prooooszę :3 czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahahahhaa... Świetny, cały czas się śmiałam <3
    Jestem ciekawa, co jeszcze wymyślisz. Pisz szybciutko next.
    Pozdrawiam i zapraszam: http://kassir5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje! Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award! Szczegóły u mnie w zakładce 'Liebster Blog Award' :*

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy dodasz rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń